To dokładnie taki sernik, jaki pamiętam z dzieciństwa! Piekła go zawsze moja babcia, której od zeszłego roku niestety nie ma już z nami. Był pyszny - wilgotny, wysoki i mocno serowy. Nie wyobrażałam sobie bez niego świąt. W tym roku postanowiłyśmy z mamą go powtórzyć. Ostatnio trochę nam nie wychodził, zawsze coś było nie tak - podejrzewam, że mogła to być wina wiaderkowych twarogów i naszego starego piekarnika. Jednakże nowy piekarnik poradził sobie z nim znakomicie! Serniczek wyszedł dokładnie taki, jak go pamiętam z czasów, kiedy piekła go babcia. Od dziś na stałe wraca do naszego świątecznego menu, bo lepszego po prostu nie ma. :-)
Składniki:
- 1,5 kg twarogu półtłustego (należy go zmielić albo kupić trzykrotnie zmielony)
- kostka masła
- 400 g cukru pudru
- 10 jaj
- łyżka kaszy manny
- cały aromat pomarańczowy
- garść rodzynek
Rodzynki zalać wrzątkiem. Masło utrzeć z cukrem pudrem. Żółtka oddzielić od białek, dodać do masy maślanej i utrzeć. Powoli dodawać twaróg i miksować na małych obrotach. Na końcu dodać kaszę manną i aromat pomarańczowy. Białka ubić na sztywną pianę i łopatką wymieszać z masą serową. Piekarnik nastawić na 175 stopni. Dno tortownicy o średnicy 28 cm wyłożyć papierem do pieczenia, wylać masę, a wierzch sernika posypać hojnie rodzynkami. Piec przez 1,5 h.