Sezon kurkowy w pełni, na straganach aż roi się od tych żółciutkich, małych grzybków. Wyglądały tak ładnie, że postanowiłam kupić trochę i do czegoś je wykorzystać. A ponieważ niedawno stałam się właścicielką nowej, żaroodpornej formy do tart - padło na tartę właśnie. Wyszła niezła, choć chyba jednak nie szaleję za kurkami; poza tym najlepiej smakowała mi z ketchupem, co zapewne jest swego rodzaju profanacją - ale co poradzę, że tak mi właśnie odpowiada? ;-)
Składniki:
- 400 g kurek
- 150 g boczku
- spora cebula
- łyżka masła
- pieprz, sól
- 200 g śmietany 12%
- 100 g sera
- 2 jaja
- 250 g mąki
- 125 g masła
- 1 jajko
Mąkę, masło i jajko wyrobić na gładkie ciasto. Wylepić nim wysmarowaną masłem formę (dzięki temu pomijamy wałkowanie, którego nie lubię), nakłuć widelcem i wstawić do zamrażarki. Roztopić na patelni masło, wrzucić pokrojony w kostkę boczek i wytopić z niego tłuszcz. Cebulę pokroić w kostkę i wrzucić do podsmażonego boczku, zeszklić. Dodać kurki (jeśli są duże - porwać je) i całość dusić do odparowania wody z grzybów. W tym czasie podpiec ciasto przez 10 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni. Ser zetrzeć, wymieszać ze śmietaną i jajkami, przyprawić solą i pieprzem, dodać do nieco wystudzonego farszu i wymieszać. Wyłożyć na podpieczony spód i zapiekać 40 minut.
oj, oj, ależ zdjęcia są kuszące!
OdpowiedzUsuńpysznie.