Kocham Londyn. To moje ulubione jak dotąd miasto. Jest w nim coś takiego, co straszliwie mnie przyciąga, jakiś taki niewytłumaczalny magnetyzm - gdybym miała kiedyś wyemigrować, to na pewno zdecydowałabym się pojechać właśnie tam.
W Londynie byłam po raz drugi. Za pierwszym razem mój grafik był bardzo napięty, chciałam koniecznie zaliczyć wszystkie najważniejsze dla przeciętnego turysty punkty, a miałam na to tylko 2 dni. Tym razem postanowiłam jednak dać sobie trochę luzu i odwiedzić miejsca, które jako niepoprawna zakupoholiczka lubię najbardziej - sklepy i targowiska! Oczywistym wyborem było obranie kursu na Portobello Road Market - najpopularniejszy targ staroci w Europie mieszczący się w popularnej dzielnicy Notting Hill.
Targ Portobello rozstawia się w każdą sobotę (choć i w inne dni tygodnia można tam spotkać sporo straganów). Najlepiej wybrać się tam już w godzinach porannych, ale podejrzewam, że nawet wczesnym rankiem tłumy są ogromne. Gdy jednak już dotrzecie na miejsce - ach, ileż fantastycznych rzeczy można tam zobaczyć i kupić! Piękne naczynia, antyki, płyty, ubrania i biżuterię, a w dodatku mnóstwo pysznego jedzenia. Wszędzie unosi się cudowny zapach przygotowywanych na miejscu dań, świeże warzywa i owoce cieszą oko (jakiż oni tam mają wybór!), a sympatyczne panie handlujące słodkimi wypiekami głośno zachęcają do zakupu.
Od jednej z tych miłych pań, które zwracały się do mnie per "kochaneczko", kupiłam przepyszną babeczkę marchewkową - była to zdecydowanie najlepsza tego typu babeczka, jaką jadłam! Skusiłam się również na fantastyczną tartaletkę z karmelem i pekanami - niebo w gębie! Chwilkę kręciłam się przy pięknie wyglądającej, kolorowej paelli, ale już zwyczajnie nie miałam na nią miejsca. Poza tym najchętniej obkupiłabym się w te wszystkie cudowne warzywa i owoce, których o tej porze roku u nas już dawno nie ma, ale jak niby miałabym to zwieźć do Polski? Musiałam więc zadowolić się ich widokiem. Na straganach uśmiechały się do mnie także smakowite kisze, różnego rodzaju chleby i sery, a także świeże ryby i owoce morza. Gdyby nie ograniczenia żołądka i portfela, zaszalałabym tam porządnie!
Portobello ma całkowicie niepowtarzalny klimat. Jest w tym miejscu jakaś magia. Wszędzie kręcą się ludzie, zewsząd dobiega zgiełk i muzyka, a wśród mnogości towarów każdy znajdzie coś, co go zainteresuje. Gdybym mieszkała w Londynie, na pewno byłabym częstym bywalcem tego targowiska - a tak mogę mieć tylko nadzieję, że jeszcze kiedyś uda mi się tam wrócić.
Uwielbiam porcelanę tej firmy ! Sama jestem posiadaczką kubka właśnie z serii z tymi różami ;)
OdpowiedzUsuńtam jest tak cudownie! mam nadzieję, że to moja przyszłość :) wtedy będę miała okazję obdarowywać się takimi ślicznymi kubkami itp. :)
OdpowiedzUsuńFajne jedzenie,różnorodne,pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń