Znów to samo. Siedzę sobie spokojnie, wieczór upływa mi przyjemnie i leniwie, gdy nagle, zupełnie niespodziewanie, nachodzi mnie ochota na upieczenie czegoś smacznego. I to tak silna ochota, że nie sposób się jej oprzeć. I co najśmieszniejsze, nie jest to ochota na sam wypiek, ale czynność pieczenia. Czy to normalne? Nie wiem, wolę się nie zastanawiać. ;-)
Szybki przegląd kuchennych zasobów... i wychodzi na to, że możliwości mam niezbyt duże. Ale, ale! Zauważam zachomikowaną na dnie szafki puszkę brzoskwiń... Będzie ciasto ucierane!
Tu muszę zaznaczyć, że ja i ucierane z owocami niespecjalnie się lubimy. Zwykle wychodzi mi popisowy zakalec. I tym razem w czasie pieczenia ciacho bardzo mocno wyrosło, a gdy tylko otworzyłam piekarnik, równie mocno opadło. Byłam pewna, że to będzie kolejny nieudany wypiek w mojej karierze... Ale myliłam się, bo tym razem się udało! Ciasto co prawda wyrosło troszkę nierówno, ale nie ma śladu zakalca i jest naprawdę pyszne, idealnie pasuje do wieczornej herbatki z cytryną. Dziękuję bardzo za przepis właścicielce bloga MojeCoNieco.
Składniki:
- szklanka cukru
- 2 szklanki mąki
- kostka margaryny
- 2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
- 4 jajka
- 2 brzoskwinie
Ciasto wylać do formy wyłożonej papierem do pieczenia (u mnie tortownica 26 cm). Na wierzch wyłożyć obrane i pokrojone w plasterki brzoskwinie. Piec 20 – 30 minut w temp. 180 stopni (należy sprawdzić wykałaczką, czy ciasto nie jest surowe - jeżeli patyczek jest mokry, trzeba piec dłużej).
Prosto i pysznie. Mniam! :-)
OdpowiedzUsuńwygląda pięknie ;]
OdpowiedzUsuńnie myślałam nigdy, by właśnie to ciasto upiec w tortownicy.
w bardzo słonecznym kolorze!
OdpowiedzUsuńdodaje uśmiechu na twarzy, jak słoneczko.
OdpowiedzUsuńCiasto naprawdę wygląda pysznie!
OdpowiedzUsuńPróbowałam je zrobić, niestety nie wyszło najlepiej.
OdpowiedzUsuńMoże po prostu mamy inne szklanki i łyżki ?
:*)