Zawsze zastanawiałam się, jak smakują przegrzebki, czy też inaczej małże św. Jakuba. Oglądając "Hell's Kitchen" Gordona Ramsaya często słyszałam, że goście jego restauracji je zamawiają, zresztą w wielu innych programach również pojawiały się jako rarytas. Kiedy więc znalazłam je mrożone w szalonej promocji w jakimś markecie, od razu wrzuciłam dwa opakowania do koszyka. Dobrych kilka dni leżały w zamrażarce, czekając na swój czas. Musiałam się do nich przekonać, zastanowić, jak je przygotować... A to nie było łatwe, bo nie jestem specjalistką w tej dziedzinie. W końcu zdecydowałyśmy z mamą zrobić je w formie pożywnej obiadowej potrawy.
Jak mi smakowały? Zdecydowanie są to najlepsze owoce morza, jakie dotąd jadłam. Co nie oznacza, że stałam się ich wielką fanką - ja chyba jednak nie szaleję za owocami morza, choć w tej wersji były całkiem niezłe. Jeśli ktoś jednak je lubi, to jak najbardziej polecam!
Składniki:
- 400 g makaronu wstążki
- 75 g masła
- 1-2 ząbki czosnku
- 16 przegrzebków (świeżych lub mrożonych)
- opakowanie świeżego szpinaku
- kilka pomidorów suszonych
Makaron ugotować wg wskazówek na opakowaniu. Masło mocno rozgrzać na patelni, ułożyć przegrzebki, smażyć ok. 2 minut z każdej strony, w połowie smażenia dodając do masła starty czosnek. Warto smażyć je partiami - ja smażyłam zbyt wiele naraz, dlatego zamiast się usmażyć, raczej się podgotowały.
Fajny, prosty sposób na przegrzebki.Właśnie twój pomysł wykorzystam aby je przygotować....mniam, mniam
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)